Serie monet bulionowych, emitowane za Oceanem
Również tam trend produkcji kruszcu inwestycyjnego w tej właśnie postaci, jest dość mocno widoczny. Następne kilka akapitów poświęcimy więc tym właśnie seriom.
Przynajmniej w teorii, wydawać by się mogło, że pierwszym krajem, który postawił na emisję monet bulionowych na terenie Ameryki Północnej, jest USA. Choćby z tego powodu, że to właśnie tam zlokalizowane są jedne z największych kopalń złota na świecie. Jednak prawda jest zgoła inna. Debiutantem w tej dziedzinie, jeśli idzie o tę cześć świata, jest kraj ze stolicą w Toronto. To właśnie w Kandzie pod koniec lat siedemdziesiątych zrodził się pomysł na wypuszczenie własnych numizmatów lokacyjnych. Tak jak i w przypadku wielu innych monet, tak i tu nazwę oparto na głównym motywie. Jest nim klonowy liść, a nazwa to właśnie Maple Leaf. Co ciekawe, to właśnie kruszec inwestycyjny z Kanady, przerwał monopol Krugerranda na rynku. Tak było od roku 1967 roku. Momentem, który niejako ośmielił inne kraje do uruchomienia własnej produkcji, było embargo dla RPA. Stało się ono wynikiem prowadzenia przez władze tego kraju, urągającej prawom człowieka, polityce apartheidu. Wracając stricte do kanadyjskiej monety, warto pomówić o jej aspektach technicznych. Największym złotym nominałem jest w tym wypadku jedna uncja trojańska złota. Z kolei najmniejszym, jeden gram tego kruszcu. Ten ostatni wariant, dostępny jest także na rynku w formie pakietów. Najistotniejszym chyba aspektem omawianej serii jest to, że wytwarza się ją bazując na największej ilości kruszcu. Prócz złota są to także: srebro, platyna i wreszcie pallad. Taka różnorodność sprawia, że monety to świetna okazja na ciekawe rozbudowanie portfolio inwestycyjnego. Jak wspominaliśmy, wiodącym motywem jest tu klonowy liść. Dodajmy, że kunszt wykonania, nie tylko jego, ale generalnie całości, wzbudza uznanie wielu.
Amerykańscy inwestorzy, którzy chcieliby zaopatrzyć się w monety produkowane w ich mennicach, musieli czekać do 1986 roku. Wtedy to rynek zasiliła seria Gold Eagle. Tutaj także największym nominałem jest równowartość jednej uncji trojańskiej. Ciekawostką, w kontekście omawianych monet może być fakt pochodzenia kruszcu. W tamtejszym prawie istnieje bowiem zapis, iż musi pochodzić on ze złóż znajdujących się nigdzie indziej, tylko właśnie w Stanach Zjednoczonych. Tytułowy orzeł znajduje się na rewersie numizmatów. Z kolei awers zdobi personifikację Wolności. Jest nią kobieta trzymająca pochodnię. Projekt został wykonany przez tworzącego w XIX stuleciu Augustusa Saint-Gaudensa.
Dwadzieścia lat później, światło dzienne ujrzała z kolei seria pod nazwą American Buffalo. W tym wypadku, zwierzę, któremu monety zawdzięczają swą nazwę, również znajduje się na awersie. Motyw wykonał, tak jak zresztą awers, James Earle Fraser. Był on uczniem przywoływanego już tu w tym tekście Saint-Gaudensa. Całość projektu wizualnego odnosi się do rdzennych mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Najdobitniej świadczy o tym postać Indianina uwieczniona na awersie całości. W wypadku American Buffalo, ukazuje się jedynie jeden nominał. Także i tu wynosi on jedną uncję.
Jeśli oprócz monet bulionowych, interesują Cię także złote sztabki, zapraszamy do zapoznania się z ofertą dolara z 30letnią historią na polskim rynku.